Ból jest sygnałem, że mamy problem z naszym ciałem.
Choroba, najczęściej mówi o problemie tkwiącym w naszym życiu.
Nasze życie czy jest rzeczywiście nasze? Czy realizujemy swoje marzenia? Sami decydujemy o wszystkim? Dokonujemy własnych wyborów? Jesteśmy wolni od presji szefa, partnera, rodziny, systemu, własnych ograniczeń? Codziennie z radością wyskakujemy z łóżka na spotkanie nowego, pięknego dnia?
Znakomicie!
A może jednak inni bardziej wpływają na nasze życie? Obce idee, obce schematy, obce myśli, reklamy, wzorce – dyktują jak mamy żyć. Dla wygody ulegamy im i wyrzekamy się siebie. Zamiast dobra: „z dwojga złego” wybieramy „mniejsze zło”. Zbyt długo pracujemy. Nie mamy czasu dla siebie ani dla swoich marzeń. Tkwimy w toksycznym związku, rodzinie, nielubianej pracy. Żyjemy w ciągłym stresie, martwimy się o pieniądze, karierę, przyszłość...
Stresy i dołujące myśli tworzą niskie wibracje. Niszczą w nas radość życia. Niszczą energię i ciało, które podobnie jak dusza ma tego dość. Umiemy zdobywać pieniądze, pozycję, władzę, ale porzuciliśmy walkę o siebie, o marzenia, o wolność. Może niepostrzeżenie staliśmy się zakładnikami najbliższych, firmy, banku, systemu…
A przecież nasza dusza nie szukała niewoli. Wciąż chce być wolna, doświadczać piękna i harmonii życia, a my ją gasimy. Prosi nas o więcej luzu, radości, wysyła delikatne sygnały, ale my je ignorujemy. Zawiedziona sięga po drastyczny środek – chorobę. Przykuwa nas do łóżka abyśmy wreszcie mogli pobyć sami ze sobą, przyjrzeć się swojemu życiu i odkryć jak je uzdrowić.
Obojętne, czy śpimy na żyłach wodnych, oddychamy skażonym powietrzem, mieszkamy w dołującej okolicy, mamy wokół siebie toksycznych krewnych, znajomych, szefów, tyramy od świtu do nocy - zawsze możemy to ulepszyć. I stając się jako dzieci, powrócić do zapomnianych marzeń i beztroskiej radości życia.
Jedni rozumieją tę podpowiedź duszy, zmieniają coś i błyskawicznie wracają do zdrowia. Inni wolą być ślepi i głusi, trzymać się starych schematów, więc choroba rozwija się nadal. Medycyna zmaga się tylko z objawami chorób, bo przyczyn życiowych nie zlikwiduje.
Kiedy jednak pacjent dostrzeże w chorobie przyjaciela, podziękuje za zwrócenie uwagi na popełniane błędy w życiu i je naprawi – sam usunie przyczynę. Wtedy powrót do zdrowia i harmonii staje się spacerkiem.
Historia zna mnóstwo przypadków ludzi cudownie uzdrowionych z ciężkich chorób. Jedni opuścili toksyczny związek. Inni zmienili otoczenie, porzucili pracę czy biznes, aby zając się czymś, na co zawsze mieli ochotę. Zaczęli nowe życie, które napełniało ich radością z każdej chwili, z każdej prostej czynności. Zrezygnowali z narzuconych ograniczeń, iluzji poprawności, nieustannego podporządkowania. Czy mieli pomoc z Zaświatów? Na pewno. Chociażby podpowiedź, co zmienić w swoim życiu natychmiast.
Literatura opisuje mnóstwo takich przypadków. Choćby Stamatis Moraitis, który w USA zachorował na raka płuc i dostał kilkumiesięczny wyrok od lekarzy. Bez żadnej terapii wyjechał do Grecji, aby umrzeć wśród swoich. Zamiast śmierci z powodu raka, zmarł naturalnie – ze starości. Zamiast kilku miesięcy przeżył niemal 50 lat! Warto?
Ciekawe, o jakiej zmianie marzy Twoja dusza. Jak wiele możesz w każdej chwili zrobić dla niej, dla siebie, dla swojej radości życia? Często wystarczy maleńki kroczek, minutka zastanowienia, drobna korekta - co jakiś czas.
Pomożesz sobie teraz czy wolisz czekać...?
Z życzeniami, aby było Ci najlepiej jak tylko może

Wacław S. Bugno